W Londynie byliśmy dwa razy. Pierwszy, jeszcze przed zaawansowaną erą dzieci, gdy na świecie była zdaje się tylko Tosia, a ja byłam w ciąży z Olą. Spędziliśmy tam cudowny tydzień we dwoje, każdego dnia „schadzając” nogi do nieprzytomności. Ze względów finansowych (wiecie, młoda, rozwojowa rodzina na dorobku:) musieliśmy zrobić wersję bardzo ekono- prawie wyłącznie darmowe atrakcje, jedzenie typu all you can eat (na maksa i na zapas, w myśl naszej ulubionej zasady „zapłacone, trzeba wyrobić” :)) i spanie w wieloosobowej sali w hostelu (i tak za 50zł za osobę za noc- drogo, ale nie udało nam się znaleźć nic tańszego).
Za drugim razem, kilka lat później, trafiliśmy do stolicy Zjednoczonego Królestwa już większym gronie- razem z trójką dzieci i rodzicami. Miała to być niespodzianka dla nich w podziękowaniu za pomoc wszelaką, ale jak to się finalnie skończyło, przeczytacie gdzieś w połowie tego artykułu🙂 Tym razem był to krótki, jednodniowy wypad tam i z powrotem, ale dzięki temu mogliśmy zintensyfikować wydatki, że się tak wyrażę.
Sumując ostatecznie te oba doświadczenia, i wyciągając z obu wyjazdów to co najlepsze, przedstawiam naszą listę top 13 atrakcji do wyboru na jeden dzień w Londynie. I to z dziećmi! No to jedziemy!
No 1: Muzeum Historii Naturalnej (Natural History Museum)
Nie wiem czy to dobry pomysł zaczynać wpis od topu topów, ale dla nas Muzeum Historii Naturalnej to punkt obowiązkowy, jeśli ma się tylko jeden dzień w Londynie.
Ogrom tego obiektu, różnorodność przedstawień świata naturalnego, roślin, zwierząt, ludzi, kości, minerałów, kosmosu i czego tylko chcecie- po prostu powala.
Można tam spędzić trzy dni bez mała i nadal mieć poczucie niedosytu.
Ogromny plus za to, że łączy nowe ze starym- klasyczne gabloty z kamieniami, jak pewnie musiały stać dawno temu w Towarzystwie Geograficznym i na przykład niesamowite ruchome schody, którymi wjeżdża się do środka planety w dziale o kosmosie. Do tego majestatyczne i piękne stare mury budynku sprawiają, że mamy poczucie jakbyśmy się przenieśli w czasie. Setki lat historii, odkryć i badań człowieka nad światem patrzą na nas z wysoka.
Dla rodzin z dziećmi, którym bliska jest idea nauki przez odkrywanie wszystkiego samodzielnie- punkt obowiązkowy. No i wielki plus za to, że muzeum JEST CAŁKOWICIE BEZPŁATNE. Po więcej informacji odsyłamy do strony National History Museum w Londynie.
No 2: Tower of London
Kapitalne miejsce, zwłaszcza dla miłośników Korony Brytyjskiej. Można tam obejrzeć wszystkie zbroje, stroje, naczynia, obrazy i generalnie zobaczyć jak żyli brytyjscy monarchowie. Jednak my poszliśmy tam głównie po to, żeby zobaczyć klejnoty koronne.
Jako towarzystwo głównie babskie strasznie jaramy się brylantami, szmaragdami, koliami i wszystkimi innymi świecidełkami, a Anglicy ukryli w skarbcu naprawdę niezwykłe okazy. Z głównych must see wymienię tylko legendarny diament Koh-i-Noor, którego zobaczenie było moim marzeniem. Dziewczyny z kolei są po lekturze „Babcia rabuś” i w tej chwili pewnie chętniej przestudiowałyby sposób zabezpieczenia całości.
A robi on wrażenie- zwłaszcza ruchomy chodnik, którym jedzie się wzdłuż głównych klejnotów po to, żeby nie robić przestoju i nie mieć za dużo czasu na myślenie jak go buchnąć. System jest taki, że pewnie od razu laser z sufitu odpiłowałby Ci obie dłonie.
Wada jest taka, że wizyta w Tower of London słono kosztuje, zwłaszcza, jeśli jesteście większą rodziną. My w 2016 płaciliśmy bodajże 18GBP za bilet dla osoby dorosłej, a w tej chwili (stan na luty 2020) jest to już prawie 25GBP. Na szczęście mają system zniżek dla rodzin, więc jakoś da się przełknąć tą cenę. Mimo konieczności wydania jakichś 350zł na bilety dla naszej piątki nadal uważam, że warto się szarpnąć. Zwłaszcza, jeśli będzie to jedyna płatna atrakcja na Waszej liście.
Strona tutaj- Tower of London.
No 3: British Museum
Kolejne arcyciekawe miejsce. Must see dla miłośników sztuki- kolekcja zgromadzonych tam rzeźb, obrazów, frontonów świątyń, posągów, mumii i innych zrabowanych światu eksponatów przyprawia o zawrót głowy.
Z dziećmi tam nie poszliśmy niestety, bo jeśli mamy tylko jeden dzień w Londynie to nie sposób zobaczyć British Museum i Natural History Museum , więc trzeba było coś wybrać. Padło na to drugie, bo dzieci były dosyć małe (4, 5 i 7 lat) i wiadomo, że w tym wieku wieloryb bardziej zachwyci niż posąg z Wyspy Wielkanocnej, ale teraz ze starszakami na pewno byśmy tam polecieli.
Moim topowym obiektem był tzw. kamień z Rosetty, który pomógł rozszyfrować egipskie hieroglify, co pamiętałam jeszcze z historii w podstawówce i oni własnie go tam mają.
Ogromny plus za to, że WCHODZI SIĘ BEZPŁATNIE. Wszystkie informacje na stronie British Museum.
No 4: Przejażdżka double deckerem
Nie wiem czy przejazd klasycznym londyńskim autobusem z dwoma poziomami do przewozu pasażerów będzie dla Was taką samą frajdą jak dla nas, ale jeśli podróżujecie z dziećmi to z pewnością będzie to dla Was coś więcej niż realizacja zadania „dostać się z punktu A do punktu B”. Nawet jeśli macie tylko jeden dzień w Londynie to pewnie uda Wam się załapać na niejedną taką przejażdżkę.
Ta atrakcja niestety nie jest darmowa, ale też nie jest droga. Cena jak za normalny przejazd komunikacja miejską, płaci się kartą Oyster lub dowolną kredytówką.
No 5 : London Eye
My co prawda nie skorzystaliśmy z tego legendarnego już koła młyńskiego, bo jest to impreza tak samo droga (lub nawet droższa) od biletu do Tower, a za tą cenę wolimy jednak mieć kilka godzin zwiedzania niż kilka minut przejażdżki, ale wiem że dla niektórych to must see.
Koło młyńskie, z którego widać przepiękną panoramę miasta, obchodzi w roku 2020 swoje dwudziestolecie. Więcej na stronie London Eye. Bilety drogie- w lutym 2020 normalny kosztował 27GBP.
No 6: Big Ben
Dla naszych dziewczyn to legenda. To nic, że totalnie miesza im się z wieżą Eiffla :)) Wystarczy spojrzeć i już jest atrakcja- i to za darmo!
By the way- czy wiecie, że Big Ben to nie nazwa wieży tylko zegara, który się na niej znajduje? Czym by to nie było- foteczka przed- obowiązkowa!
No 7: Opactwo Westminsterskie (Westminster Abbey)
Westmister Abbey (po angielsku brzmi much better:)) był obowiązkowym punktem programu na naszej liście, gdy byliśmy w Londynie bez dzieci.
Jako miłośniczka cmentarzy kapałam śliną na wszystkie grobowce- niezależnie od tego czy był to Darwin, Newton czy Szekspir (a raczej tablica mu poświęcona).
Gdy myślę o tym ile się w tym miejscu dokonało ślubów (royal wedding!) i koronacji w ciągu minionych 1000 lat- przechodzą mnie dreszcze ekscytacji. Mogłabym się po Opactwie włóczyć cały dzień czytając wszystkie tablice pamiątkowe i macając każdy nagrobek (chociażby wzrokiem:)
Jeśli ktoś lubi takie klimaty jak u nas w Katedrze na Wawelu tylko +100 do ogólnoświatowej sławy to szczerze polecam, nawet mimo tego, że bilety kosztowne (w lutym 2020 za 21GBP).
No 8: Postman’s Park = Park Listonosza?
Ponieważ już uczyniłam wyznanie, że kręcą mnie grobowo- cmentarne klimaty, nie zdziwi Was pewne wzmianka o tym parku. Jest to właściwie niewielka zielona przestrzeń, jednak to, co czyni ja wyjątkową, to ściana z wmurowanymi w nią tablicami pamiątkowymi poświęconym bohaterskim ludziom, którzy uratowali czyjeś życie kosztem swojego.
Możemy więc poczytać o kimś, kto skoczył do Tamizy by uratować chłopca, ale sam nie zdołał się już wydostać, o aktorce, która wróciła po kolegów do palącego się teatru i sama spłonęła lub o 10-letnim chłopcu, który od przejechania przez powóz uratował swojego młodszego braciszka.
Nie wiem jak Was, ale mnie to kręci. Testowałam na dzieciach pokazując zdjęcia- je również!
Na tej stronie znajdziecie mapę z zaznaczeniem umiejscowienia tego unikatowego miejsca.
No 9: China Town
Dla nas to było absolutnie fascynujące miejsce, bo chyba pierwsze tego typu, które odwiedziliśmy gdziekolwiek na świecie. Teraz myślę, że może już by nas tak nie zachwyciło, ale zawsze można je potraktować jako okazję do znalezienia dobrego i taniego „jedzenia z psa” jak my to określamy.
Gdy byliśmy tam tylko we dwoje najedliśmy się do nieprzytomności w lokalu typu „płacisz raz i jesz ile chcesz”. Choć nie powiem…miałam potem myśli „skąd oni wzięli takie tanie mięso i jakim cudem im się opłaca za 8GBP dać nam taka furę żarcia”…
No 10: Rejs Tamizą
Londyn, jak każde miasto położone nad dużą rzeką, wykorzystuje swoją Tamizę także dla celów komunikacyjnych. Można bardzo sprawnie przemieścić się z jednego punktu miasta do innego (o ile są położone nad rzeką), wykorzystując do tego promy. Bilety nie są drogie, bo już za kilka funtów możecie nie dość, że pokonać sporą trasę komunikacyjnie, to jeszcze mieć ekstra frajdę z oglądania miasta z zupełnie innej perspektywy. Poza tym umówmy się- wejście na łódkę to zawsze super atrakcja dla dzieci.
No 12: Pałac Buckingham
Już samo to, że można po prostu stać i gapić się na bramę pałacu gdzie mieszka Królowa, jest fajne. Można obejrzeć balkon, gdzie Monarchini i jej rodzina rozdają ukłony ludności Londynu. Jeśli ma się szczęście to wypiękniony orszak królewskiej kawalerii (?) wyjedzie na przystrojonych koniach przez królewską bramę.
No 11: Królewskie Obserwatorium Astronomiczne w Greenwich
Kolejne kapitalne miejsce, w którym czeka wiele atrakcji. Po pierwsze jest to bardzo rozległy park położony nieco na uboczu, ale wciąż blisko centrum, gdzie można się po prostu wyhasać i odpocząć. Jest tam też kilka muzeów (m.in. Muzeum Morskie), ale dla nas główne atrakcje były dwie.
Po pierwsze południk zero, który rozdziela kulę ziemska na półkulę wschodnią i zachodnią, a po drugie samo Obserwatorium, które od jakiegoś czasu zamienione jest w muzeum. Oglądaliśmy tam m.in kawałek prawdziwego meteorytu (no łał!) podpisany, że jest to obiekt tak stary, że starszego prawdopodobnie nigdy już nie dotkniemy (yes, można macać!). Południk za darmo, muzeum płatne.
Warto też przyjść i obejrzeć uroczystą zmianę warty przed pałacem, bo widok gwardzistów królewskich w bermycach (czyli w czapkach z niedźwiedziego futra) jest naprawdę egzotyczny.
W ostatnich latach nastąpiły zmiany i pokazy odbywają się cztery razy w tygodniu: w poniedziałki, środy, piątki i niedziele o 11.00. Lepiej przyjść wcześniej, żeby stanąć w dobrym miejscu i zarezerwować sobie jak najlepszy widok.
No 13: Spacer ulicami miasta i chłonięcie „angielskości”
Anglia jest nam niby znacznie bliższa geograficznie i kulturowo, ale czasem mam wrażenie, że jest równie egzotyczna co Bangkok. Nawet jeśli się ma tylko jeden dzień w Londynie, można to natychmiast zaobserwować. Klimatyczne angielskie domki z kolorowymi drzwiami, gentlemani w cylindrach, na których można się natknąć wędrując ulicami Londynu, a nawet akcent pana policjanta, który w british english „yes, madam?” odpowiada mi jak znaleźć Katedrę Św. Pawła. Kocham ten ich styl bycia!
To tyle naszych pomysłów. Wiadomo, że wszystkiego nie da się zrobić gdy ma się tylko jeden dzień w Londynie, ale mamy nadzieję, że chociaż Was zainspirowaliśmy. Nam w czasie wycieczki z dziećmi i dziadkami udało się w jeden dzień oblecieć Tower I Muzeum Historii Naturalnej. Przepłynęliśmy też Tamizą i podróżowaliśmy piętrowym autobusem, ale przede wszystkim chłonęliśmy atmosferę tego niezwykłego miasta!