Jedźcie z nami na wirtualną Wielkanoc do Jerozolimy, bo to absolutnie niesamowite miejsce. I szczególnie ważne dla nas w tym czasie, gdy podczas liturgii Triduum Paschalnego będziemy się przenosić do Świętego Miasta prawie 2000 lat temu. Zapraszamy w podróż, która pomoże Wam lepiej zrozumieć tamtą rzeczywistość. I nie, wcale nie proponujemy Wam wirtualnego wyjazdu do Jerozolimy dlatego, że jest epidemia koronowirusa i nie mamy szans na inne przeżycie Świąt. To jak je będziemy celebrować w tym roku w naszych domach zależy tylko od nas i prawdopodobnie będzie wymagało większego wysiłku niż zazwyczaj. Może uda nam się Wam trochę pomóc.
Wielki Piątek
Wielki Piątek koncentruje chrześcijan na przeżywaniu Męki Pańskiej. Można uczestniczyć w nabożeństwie Drogi Krzyżowej, ale centralnym punktem dnia jest wieczorna Liturgia Męki Pańskiej (liturgia, gdyż w tym dniu nigdzie na świecie nie sprawuje się mszy świętej). Tyle tylko, że na mocy obowiązującego status quo (pisaliśmy w poprzednim odcinku) wieczorem w Jerozolimie liturgii nie zrobimy. Jak więc to będzie wyglądało?
Ewangeliści dają nam pewne wskazówki:
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. (wg św. Łukasza)
Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki. (wg św. Marka)
Przeżycie Drogi Krzyżowej w Jerozolimie jest z pewnością czymś wyjątkowym i na pewno zupełnie innym, niż możemy to sobie wyobrazić.
Zaczniemy więc w Ogrodzie Oliwnym, nieopodal murów starego miasta. W tym miejscu nadal rosną drzewa oliwne, które mogą pamiętać jeszcze czasy rządów Poncjusza Piłata. Tam według Ewangelii Jezus udał się z Wieczernika i tam go pojmano. Aby jednak podążać stacjami Drogi Krzyżowej zgodnie z liturgią (i tradycją), musimy wrócić w obręb murów starego miasta. Droga Krzyżowa wiedzie ulicą o nazwie Via Dolorosa i prowadzi od pierwszej stacji aż do Bazyliki Bożego Grobu.
(Tosia powiedziała, że jeśli spodziewaliście się drogi otoczonej diamentowymi ścianami, to nic z tego!)
Większość stacji jest oznaczona plafonem z brązu na ścianie oraz specjalnym znakiem (zazwyczaj półkolem) na bruku, więc nie powinniśmy mieć trudności z ich znalezieniem. Są jednak podchwytliwe miejsca, na które trzeba uważać. Ponieważ jednak chwilowo nie możemy tam pojechać, spróbujemy kilka miejsc tutaj opisać.
Stacja pierwsza, czyli Pałac Namiestnika, w którym Jezus został skazany na śmierć, to obecnie szkoła (w arabskiej części Starego Miasta), więc podczas naszej wędrówki nie wejdziemy do środka.
Stacja trzecia, pierwszy upadek, jest zaledwie 300 kroków dalej, na pierwszym zakręcie Via Dolorosa. Dziś w tym miejscu jest polska kaplica zbudowana przez armię gen. Andersa, która właściwie już polska nie jest, gdyż, jak to w Jerozolimie bywa, skomplikowane prawa wzięły górę nad faktami i kaplica przeszła w ręce Ormian. Tuż obok niej- stacja czwarta, gdzie Jezus spotkał swoją Matkę.
Przy stacji piątej -tam Szymon z Cyreny- skręcamy w prawo, aby zacząć wspinaczkę ku Golgocie. Idziemy wąskimi uliczkami, wśród straganów, sklepików, restauracji. Mijamy stację szóstą (Weronika ociera twarz Jezusowi) i dochodzimy do rozwidlenia.
Stacja siódma, drugi upadek, mieści się na końcu odcinka, którym pięliśmy się stopniami ku górze. W tym miejscu jednak czeka nas pewna trudność, bo nieważne w którą stronę nie pójdziemy, w każdym kierunku jest Via Dolorosa. Idziemy zatem dalej na ten sam azymut, który obraliśmy przy stacji piątej.
Stacja ósma, pocieszenie płaczących niewiast, oznacza konieczność zawrócenia do poprzedniej stacji. Niestety, na przestrzeni wieków Jerozolima też się zmieniała, i w miejscu, które kiedyś było otwarte, i prowadziło na Golgotę, powstały budynki, więc nie da się dalej iść. Zawracamy do poprzedniej stacji i skręcamy w prawo.
Wspominaliśmy już o tym, że Bazylika jest „pod opieką” różnych obrządków chrześcijańskich, co niestety znacząco utrudnia dostęp do wielu miejsc i przeżycie duchowe pielgrzymki. Dlatego polecamy Wam, aby spróbować dostać się do Bazyliki albo wczesnym rankiem, albo późnym wieczorem tuż przed zamknięciem. Oznacza to, że musicie mieć nocleg albo wewnątrz murów Starego Miasta, albo gdzieś w niedalekiej odległości, ale z tym nie ma problemu.
Stacja dziewiąta , trzeci upadek, to ostatnia ze stacji „na zewnątrz”, przy ulicy. W tym miejscu jest filar (kolumna) budowli z czasów rzymskich i koptyjska kaplica św. Heleny (warto wejść, jeśli macie taką możliwość).
Stacje od dziesiątej do czternastej są już wewnątrz Bazyliki Bożego Grobu. Podążając za innymi pielgrzymami znajdziemy miejsce, gdzie według tradycji stał krzyż (stacja dwunasta), kamień namaszczenia (stacja trzynasta) i kaplica w miejscu grobu (stacja czternasta).
My robiliśmy podejście do Bożego Grobu trzykrotnie. Raz w środku dnia, co skończyło się tym, że wylądowaliśmy w gigantycznej, paruset osobowej, szerokiej na 5 metrów kolejce, którą właściwie można by nazwać tłumem. Po tym jak w ciągu 2 godzin przesunęliśmy się do przodu może ze dwa metry (na 22 m, które mieliśmy do celu), zrezygnowaliśmy. Drugi raz, bardziej udany, był rano- kolejka była mniejsza, ale chyba zaraz miało się odbyć jakieś koptyjskie nabożeństwo, więc w Kaplicy Bożego Grobu byliśmy może z 8 sekund.
Trzecim razem, mądrzejsi o poprzednie doświadczenia, poszliśmy do Bazyliki krótko przed zamknięciem. Nie było tłoku ani przy Krzyżu, ani przy Grobie, do którego mogliśmy spokojnie wejść NA CAŁĄ MINUTĘ! i chociaż krótko się pomodlić.
Podsumowując temat Drogi Krzyżowej w Jerozolimie: cała trasa, gdyby po prostu przejść ją spacerem, ma może 500 metrów. Tyle co nic. Ale nie liczcie na ustronność i ciszę sprzyjającą refleksji i zadumie. Będzie głośno, ciasno i tłumnie. Tak jak 2000 lat temu. Jeśli jednak jesteście na to przygotowani i wiecie, czego się spodziewać, skoro Jezus też nie miał komfortowych warunków „cierpienia w samotności, w ciszy i w zadumie”, to nie powinniście rezygnować. Przejście Drogi Krzyżowej może być naprawdę dużym przeżyciem duchowym.