Można odpowiedzieć, że po prostu życie z nastolatkami jest nieco łatwiejsze niż z dzidziusiami. Wbrew pozorom, bo oczywiście ja też nie wierzyłam, gdy mówili „to minie, te nieprzespane noce, zobaczysz, jeszcze za tym zatęsknisz!” i tak dalej… Blah, blah, blah… Nieprzespane noce i niekończące się sterty prania- to było wtedy. A co mam teraz? Nie będę Wam opowiadać, bo będziecie mi zazdrościć.
Powiem tylko, że jeśli chodzi o podróże z dziećmi to przecież są one częścią normalnego rodzinnego życia, więc wszystko widać jak na dłoni. Dlaczego z nastolatkami jest łatwiej niż z bobasami? Przeczytaj nasze 20 powodów i ciesz się na to co przed Tobą (jeśli masz dzidziusie) lub witaj w domu (jeśli też masz nastolatki).
Dodam tylko, że w momencie gdy piszę ten artykuł mamy trzy córki w wieku 9.5, 10.5 oraz 13 lat. Formalnie nastolatką jest tylko jedna, ale nieformalnie to każda z nich jest bardzo samodzielna już od paru lat, więc mentalnie nastolatkami są wszystkie trzy. Nasze podróże z dziećmi rozpoczęliśmy na poważnie około 9 lat temu, czyli od pierwszej wyprawy za ocean, gdy najmłodsza Ada miała 10 miesięcy.
To jak? Lecimy z tematem?
Podróżowanie z dziećmi w wieku nastoletnim jest łatwiejsze, bo:
1. Nastolatki same się ogarniają w podróży
Oczywiście jeśli im się na to pozwoli. Wiedzą jak się przygotować do kontroli bezpieczeństwa na lotnisku, pójdą same do toalety, spakują się na wyjazd. Jedyne, co musisz zrobić, to POZWOLIĆ IM NA TO. Nie pakować ich na wakacje, a jedynie towarzyszyć i sprawdzić, czy wzięły wszystko z listy. Nie zamawiać im jedzenia, a pozwolić, żeby same ćwiczyły swój angielski. Nie asystować w toalecie. Nie wiązać bucików. Nie wycierać nosa. Dla nas mam jest to czasem o wiele trudniejsze niż dla naszych dzieci, ale jest niezbędnym elementem procesu uczenia się.
2. Starszaki powiedzą, gdy są głodne, a nawet same zrobią sobie kanapkę.
Wiem, że nie we wszystkich rodzinach jedzenie to krytyczny element życia, ale u mnie w rodzinie od zawsze miłość wyrażało się jedzeniem. Mój tata wspaniale gotuje, babcia robiła przepyszne pierogi, a dla mnie świadomość, że moje dzieci są bez posiłku i głodne to prawdziwa tortura. Żeby świat był piękny, brzuch musi być pełny.
Dlatego to usprawnienie z dzidziusia do nastolatka- z tego, u którego musisz zgadywać i wymyślać czy ma ochotę na parówkę czy jednak tylko na suchą bułę, do dzieciaka, który sam ci powie, że chce pizzę pepperoni na grubym cieście z Pizza Hut, szczególnie sobie cenię.
Kontynuując temat jedzenia…
3. z nastolatkami jest o wiele prościej, bo nie trzeba wozić ze sobą tych butelek, mleczek, kaszek i ulubionych parówek.
Kiedy pierwszy raz jechaliśmy z naszą 10-miesięczną Adą za ocean do Brazylii, walczyłam o to, żeby utrzymać karmienie piersią, żeby chociaż z jedzeniem nie mieć problemu w tej Ameryce. I co? I skubana odstawiła się na dwa tygodnie przed wyjazdem! Musieliśmy przejść na modyfikowane, a jedyna butelka, którą zabraliśmy w podróż, zginęła nam jeszcze w samolocie w drodze do Rio de Janeiro 😉
4. W ogóle to dla starszaków nie trzeba mieć tego całego szpeju: pieluch, smoczków, zabawek do piachu, składanej wanienki itd.
W bagażu bobasa to co się zaoszczędzi na objętości ubranek, które są przecież malutkie, wypełniają sudokremy i inne oliwki. Jasne, że w dzisiejszych czasach wszystko i wszędzie można kupić, no ale właśnie- trzeba kupić.
5. Starsze dzieciaki same świetnie nawiązują kontakty w podróży.
Możecie powiedzieć, że maluchy też, ale umówmy się- guganie, uśmiechy i rzucanie piaskiem po oczach przy robieniu babek na plaży to nie jest kontakt, o jaki mi chodzi.
Świetnie było nam obserwować nasze duże dzieci „w akcji” na przykład w trakcie ostatniej podróży do Kolumbii, gdzie w Amazonii w środku dżungli (pisaliśmy o tym tu i tu) nasze dziewczyny walczyły po anielsku porozumiewając się z dziewczyną z Pakistanu. Grały w różne gry i robiły przedstawienia, a my mogliśmy spokojnie pobujać się w hamaku.
6. W ogóle w nastolatkach i starszych dzieciach w ogóle fajne jest to, że same się sobą zajmą.
Nie musisz budować z nimi babek z piasku (chyba, że chcesz), nie musisz pajacować w „a kuku” (chyba, że chcesz, ale podejrzewam, że one nie będą chciały) ani bawić się w dom. W idealnej sytuacji ty leżysz, a one masują Ci stopy. Do tego dążymy jako rodzice 🙂
7. Nastolatkom nie trzeba czytać!
W zakres obowiązków własnych nastolatków wchodzi także samodzielne czytanie, więc czasami możesz liczyć na ciszę w samochodzie w trakcie jazdy. Gorzej jeśli czytają za dużo i książki im się za szybko kończą, ale są na to sposoby- na najbliższą możliwą okazję spraw im czytnik książek.
8. U nastolatków odpada problem „świętej drzemki”.
Znacie to? Nie można się nigdzie ruszyć ani nigdzie wyjechać, bo o 11.00 Antosia ma swoją „święta drzemkę”, a potem „święty obiadek”, a potem nie wiadomo co jeszcze i cały wyjazd jest sparaliżowany. Zwłaszcza przy pierwszym dziecku łatwo wpaść w taka spiralę „poświęcenia” i nagle okazuje się, że cała rodzina orbituje wokół bobasa jak planety wokół Słońca. Podobno my też tak robiliśmy z pierwszym dzieckiem, chociaż ja oczywiście nie mogę sobie tego przypomnieć.
Potrzeby malucha są oczywiście ważne, ale przy pojawieniu się dziecka zdrowiej jest włączyć je w naturalny rytm życia rodziny- nie chodzić na paluszkach gdy śpi, nie rezygnować z wyjazdu bo tryb życia będzie mnie uregulowany niż w domu. No co ja Wam będę mówić, chyba rozumiecie? Zwłaszcza, że przy pojawieniu się dziecka numer 2 nagle sami odkrywamy, że nie da się orbitować wokół dwóch Słońc i pewne tematy same się naprawiają.
9. Z nastolatkami możemy sensownie zwiedzać dużo więcej ciekawych miejsc.
Wszystkie muzea, wystawy, kino, bardziej wyczerpujące szlaki turystyczne- nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wszystko to eksplorować na maksa. Jest szansa, że nóżki nie będą bolały 🙂
10. No i w wesołym miasteczku możemy iść razem na więcej karuzel, a nie tylko takie do 100cm.
A w aquaparku na wszystkie zjeżdżalnie i głębokie baseny, a nie tylko do brodzika.
11. Nie mamy wózka!
Yupii! Możemy spokojnie pójść na dowolny szlak turystyczny w Tatrach (a nie po raz dziesiąty Dolinę Chochołowską, Krupówki i Gubałówkę), możemy wejść na Schody Hiszpańskie w Rzymie lub szlakiem The Narrows w Zion National Park przejść rzeką aż do samego końca. To jest ekstra!
12. Nastolatki powiedzą jak coś im nie gra.
Ojjj taaak! Powiedzą Wam na pewno, że są zmęczone, głodne, że nudno albo że ktoś właśnie kradnie wam walizkę.
13. Nastolatki są mądre i wiedzą czasami więcej niż my.
Dzięki nim podróż jest ciekawsza. Nasza Ada, dajmy na to, ostatnio gdy byliśmy na La Piedra – wielkim „meteorycie” w Kolumbii, walnęła nam cały wykład o skałach magmowych i przeobrażonych.
14. Nastolatki, zwłaszcza dziewczyny-nastolatki 😉 umieją zapozować do zdjęcia.
Wydaje się to na co dzień może mało przydatne, ale jak chcę zrobić zdjęcie Wielkiego Kanionu i potrzeba mi człowieczka do oddania skali, to bez tłumaczenia wiedzą gdzie i jak się ustawić.
15. Starsze dzieci noszą swoje bagaże.
No dobra, przynajmniej częściowo. No dobra, przynajmniej noszą swoje plecaczki i picia, a my resztę.
16. Problem fotelików samochodowych już nas nie dotyczy!
I to jest naprawdę super wiadomość! Nie trzeba kupować w Walmarcie podpupników, nie trzeba walczyć z wypożyczalnią samochodu, która dała nam stare foteliki niespełniające zasad bezpieczeństwa. Nie trzeba tachać własnego fotelika z Polski. Ładujemy się do samochodu i rura w trasę! To naprawdę ogromne ułatwienie!
17. Z nastolatkami najemy się mniej strachu w podróży.
Zwłaszcza gdy jesteśmy w mniej bezpiecznym miejscu typu łódka na Amazonce, która się chybocze. Nie żeby było ich mniej szkoda. Po prostu jak każemy siedzieć bez ruchu, albo nie wychylać się, to mniej więcej się słuchają.
18. No i nie ma też takiego strachu o porwanie 🙂
Bo kto by chciał takie pyskate dziewuchy??? 🙂
Poza tym gdy jeździliśmy z maluchami, braliśmy zawsze dużo papierów, czasem nawet akty urodzenia, bo jak w razie czego udowodnię, że to dzidzi to moje? Starszaki same powiedzą gdzie mama i gdzie tata.
19. Nastolatki mają swoje kieszonkowe, więc w razie czego można pożyczyć 🙂
Jakby nam na nocleg zabrakło albo obiad w barze 🙂
20. No i w końcu nastolatki zapamiętają więcej z Waszych rodzinnych podróży.
Wasze wysiłki, starania, wymyślanie atrakcji jak rejs po Amazonce czy jaskinie w Tajlandii, czy wszystkie inne helikoptery (nasze top 3 starania-tutaj)- nic z tego nie zostanie zapomniane i bardzo szybko wróci w postaci nocnych koszmarów. Albo chociaż rodzinnych żartów i anegdot. Czyż dla tego nie jest warto?
PS A jeśli macie maluchy i chcecie się pocieszyć, że jednak pod pewnymi względami macie lepiej, to zapraszamy do przeczytania tego bliźniaczego artykułu: „Podróże z dziećmi: 20 powodów, dla których podróżowanie z nastolatkami jest trudniejsze niż z maluchami„