Niezwykłe War Childhood Museum to nie jest muzeum dla dzieci. To znaczy jest dla dzieci, ale nie tylko dla nich. To miejsce, które opowiada historię bośniackiej wojny, która dotknęła Sarajewo na początku lat 90tych ubiegłego wieku. Stolica Bośni i Hercegowiny nosi bowiem niechlubne miano najdłużej w nowożytnej historii obleganego miasta.
Historia opowiedziana mocno, momentami ekstremalnie, ale nie poniewierająca psychicznie. War Childhood Museum to historia wojny opowiedziana przedmiotami i wspomnieniami ludzi, którzy w tamtym czasie byli dziećmi. To historia dziś już dorosłych osób, których dzieciństwo naznaczone było wybuchami bomb, niepewnością o los swój i bliskich, nieraz długimi godzinami spędzonymi w schronie w piwnicy.
Myślę, że w kontekście obecnych wydarzeń, które mają miejsce w Ukrainie napadniętej przez Rosję, to jest historia, którą każdy z nas powinien poznać. Żebyśmy nie stracili wrażliwości, żebyśmy nie przeszli nad tym do porządku dziennego. Zapraszam do Muzeum Wojennego Dzieciństwa.
Wojna bośniacka 1992-1995
Ci z Was, którzy jak my są z roczników ’80 lub wczesnych ’90, zapewne będą mieli podobne do nas skojarzenia na hasło „Sarajewo”: wojna, głód, oblężenie, śmierć, tragedia, masakra. I owszem w stolicy Bośni i Hercegowiny wciąż widoczne są ślady tamtych dni w postaci na przykład ostrzelanych budynków lub cmentarzy, na które można się natknąć naprawdę wszędzie.
Przez 3 lata walk zabitych było tak wielu, że na pochówki przeznaczono prawie każdy wolny skwerek lub park, a nawet teren wioski olimpijskiej (Sarajewo było gospodarzem Zimowych IO w roku 1984 czyli 8 lat przed wybuchem wojny). To szokujący widok, zwłaszcza gdy idąc po cmentarzu widzi się napisy na nagrobkach: wszystkie pochodzą z lat 1992-1995 i jest ich naprawdę mnóstwo!
Potrzebowałam się z tym zmierzyć sama dla siebie. Pobyć trochę w tym mieście, pospacerować, obejrzeć sarajewskie róże, czyli zaznaczone na czerwono fragmenty chodnika, upamiętniające tych, którzy zginęli w tamtym miejscu.
Jednocześnie nie czułam się gotowa na mocniejsze „wrażenia”. Nie chciałam oglądać zdjęć pomordowanych ludzi oraz spustoszonego miasta na wystawach w różnych sarajewskich muzeach. Za bardzo to potem przeżywam i śni mi się po nocach.
Potrzebuję czegoś wyraźnego, ale „na miękko”. I znalazłam dokładnie to, czego potrzebowałam: War Childhood Museum.
Do Muzeum Wojennego Dzieciństwa zaciągam moje córki trochę znienacka. Dla nich i dla siebie, bo jeszcze dzień wcześniej nie wiedziałam w ogóle, że w Sarajewie jest takie niezwykłe miejsce.
Jednak od kiedy trafiłam na ich stronę i przeczytałam o idei, wiedziałam, że to idealna opcja dla mnie na to, żeby moim córkom w wieku niespełna 10, 11 oraz 13 lat pokazać wojnę.
Żeby nie epatować okrucieństwem i nie rozwalać struktury emocjonalnej moich córek (w końcu mieliśmy kontynuować swą podróż przez kolejne tygodnie– po co mi rozbite psychicznie dzieciaki, które ze strachu przed nocnymi koszmarami nie mogą spać?), ale jednocześnie nie przysypywać tej historii cukrem pudrem i znanym nam wszystkim zaśpiewem „nic się nie stało”. War Childhood Museum okazało się być strzałem w dziesiątkę!
Idea War Childhood Museum
O pomyśle War Childhood Museum opowiem krótko- jeśli będziecie chcieli poczytać więcej, lećcie bezpośrednio na ich stronę lub na miejscu kupcie książkę „War Childhood Museum”, która jeszcze szerzej rozwija temat. Dostępna na miejscu w kilku różnych językach, w tym po polsku!
Wszystko zaczęło się od pytania „Czym było dla Ciebie wojenne dzieciństwo?”, które autor projektu Jasminko Halilovic zadał w Internecie innym osobom, które miały podobne przejścia do niego samego.
Skala odpowiedzi zaskoczyła wszystkich: tysiące osób chciało się podzielić historią swojego wojennego dzieciństwa. Nie tylko w słowach, ale także w przedmiotach!
Okazało się bowiem, że dziś już dorośli ludzie, przechowują mnóstwo „pamiątek” i drogich sobie przedmiotów, które przypominają im o wojennym dzieciństwie.
Są wśród nich ubrania, zabawki, listy, książki- mnóstwo, mnóstwo rzeczy opowiadających historie. W muzeum powiedziano nam, że jest tych artefaktów ponad 5000, a jednorazowo pokazują 50 z nich, zmieniając wystawiane przedmioty raz do roku.
Jak zwiedzać War Childhood Museum?
Muzeum jest bardzo proste i w sumie niewielkie. W gablotach- 50 różnych przedmiotów, obok historia spisana w dwóch językach: bośniackim i angielskim.
Te, które na pewno nadają się dla dzieci, są oznaczone specjalnym piktogramem. Co do pozostałych rodzic może zdecydować- czy czytać czy ominąć. Ze wszystkich 50 historii zdecydowałam się pominąć tylko jedną, którą uznałam za zbyt okrutna dla moich córek.
W muzeum spędziłyśmy około 3 godzin, czytając dokładnie wszystkie historie. Wszystkie napisane są w prosty sposób, tak że nawet moje córki nie miały zbyt dużego problemu, żeby rozumieć bez tłumaczenia, co im czytam po angielsku. Wiadomo, najlepsza nauka jest wtedy, gdy nie wiesz, że się uczysz!
Czego się spodziewać w War Childhood Museum?
Na pewno w Muzeum czeka Was dużo wzruszeń. Wszystkie historie są piękne i niesamowite. Niektóre wyciskają łzy z oczu (nawet bardzo intensywnie wyciskają!), ale myliłby się ten, kto spodziewałby się obrazu masakry, zniszczenia i śmierci.
Owszem, tych tematów oczywiście nie da się ominąć, a podane są w sposób „możliwy do udźwignięcia emocjonalnego” także dla dzieci. Jednak poza tym uświadomieniem co to znaczy „być dzieckiem w czasie wojny” mamy też historię o dzieciństwie i wszystkim, co się z tym wiąże: o rodzinnych relacjach, pierwszych miłościach, zabawie, a nawet dyskotekach urządzanych w piwnicy. To opowieść otrzeźwiająca, ale także napawająca otuchą. Bez wątpienia bardzo mocna.
Na tyle, że gdy po powrocie moje dziewczyny miały w szkole zrobić opowieść o naszej podróży, temat muzeum był zawsze na pierwszym miejscu. Prawdziwe, szczere emocje. To bez wątpienia czeka Was w tym niezwykłym miejscu. Koniecznie odwiedźcie jeśli będziecie mieć okazję!